Typ z przedsiębiorstwa ogarniającego AC/DC stwierdził, że trasa potrwa być może nawet do 2027, więc niewykluczone, że prędzej czy później zawiną do Polski. Aczkolwiek tak sobie oglądam nagrania ze wczoraj i chyba nie chciałbym w tym uczestniczyć.
A to czemu, Twoim zdaniem już nie dają rady?
Wiesz, ja mam w głowie pewien wyidealizowany obraz AC/DC, bazowany w dużej mierze na archiwalnych materiałach. Dla mnie za czasów Bona i tak do Flick of the Switch to była jedna z absolutnie najlepszych kapel na Ziemi. Później bywało różnie (i płytowo i po części koncertowo, bo w połowie lat 80. Brianowi się trochę zmienił głos), ale generalnie nie zawodzili i pomimo zmian w składzie, czy potknięć studyjnych, zawsze byli dla mnie swoistą definicją rock and rolla. A teraz? No co tu dużo mówić, dziadki. Grają, bo grają, ale River Plate to to na pewno nie jest. Była już mowa o Angusie, ale Brian IMO też się wyraźnie męczy, a kosmicznie długi jak na ten wiek set na pewno nie ułatwia sprawy. Na forach AC/DC ludzie są zachwyceni, ale nagrania, które widziałem, nie nastrajają mnie dobrze. I w sumie chyba wolę AC/DC kojarzyć z Detroit 1983 czy Plaza Del Toros 1996, niż z tym, czym ten zespół jest obecnie. Do tego dochodzi kwestia składu... No nie uważam, żeby powinni to ciągnąć dalej w tej formie. Rozumiem ludzi, którzy cieszą się na trasę, ale mi tu po prostu coś do końca nie gra.