The Book of Souls: Live Chapter

Tu dyskutujemy tylko o Iron Maiden

Moderator: Administracja i Moderacja SanktuariuM

Awatar użytkownika
Schizoid
-#The Alchemist
-#The Alchemist
Posty: 10266
Rejestracja: śr cze 25, 2014 3:01 pm

Re: The Book of Souls: Live Chapter

Postautor: Schizoid » śr lis 29, 2017 10:24 pm

Dla mnie to w ogóle wydawanie koncertów z każdej trasy to jest porażka . Co za dużo to niezdrowo, jest takie mądre polskie przysłowie, które tu ma idealne zastosowanie. Płyta koncertowa ma smak wtedy gdy jest czymś niecodziennym. Takimi płytami były Live after Death i Rock in Rio. Potem to się zrobiła codzienność. Tak wiadomo, że nikt tego specjalnie nie słucha tylko chodzi o oglądanie coraz większych efektów specjalnych, coraz większych tłumów wśród publiczności. Iron Maiden staje się zespołem słynącym z bicia rekordów. W muzyce chyba nie o to chodzi.
A ja się zupełnie nie zgadzam. Właśnie podoba mi się tak szeroki katalog płyt koncertowych. Tak samo (a nawet bardziej) z Deep Purple. To fajne dokumentacje historii zespołu i żałuję, że tak mało kapel prowadzi taką politykę. Żeby dostać oficjalny koncert z trasy DOTF, fani Judas Priest musieli czekać 30 lat, na kilka innych wciąż czekamy. Dużo bardziej wolałbym, by mój ulubiony zespół miał wydawnictwo live z każdej trasy.

Człowiek notorycznie spragniony rocka

Awatar użytkownika
dostoevsky
-#Assassin
-#Assassin
Posty: 2329
Rejestracja: pn sty 30, 2006 3:55 pm
Skąd: St Andrews

Re: The Book of Souls: Live Chapter

Postautor: dostoevsky » śr lis 29, 2017 10:32 pm

Dla mnie to w ogóle wydawanie koncertów z każdej trasy to jest porażka
Dla mnie porażką było nie wydanie koncertówki po trasie AMOLAD, pomimo tego iż na Flight 666 w pewnym momencie widać jak Steve słucha The Longest Day w wersji live. Jak dla mnie mogliby nie wydać "En Vivo" gdybyśmy w zamian otrzymali album z trasy promującej AMOLAD.

Awatar użytkownika
gumbyy
ZASŁUŻONY SANATORIANIN
Posty: 13842
Rejestracja: śr cze 01, 2005 1:49 am
Skąd: Wrocław

Re: The Book of Souls: Live Chapter

Postautor: gumbyy » śr lis 29, 2017 10:49 pm

Dla mnie porażką było nie wydanie koncertówki po trasie AMOLAD, pomimo tego iż na Flight 666 w pewnym momencie widać jak Steve słucha The Longest Day w wersji live. Jak dla mnie mogliby nie wydać "En Vivo" gdybyśmy w zamian otrzymali album z trasy promującej AMOLAD.
O to to... bardzo chętnie bym takiego AMOLAD Live posłuchał :)
www.MetalSide.pl

Deleted User 1499

Re: The Book of Souls: Live Chapter

Postautor: Deleted User 1499 » pt gru 01, 2017 10:14 am

A nie widziałes jak Adrian podczas Marynarza zmienia koszulke?
Powiem ci że nie zwróciłem uwagi. Widocznie na Flight666 jest dużo mniej magii, bo na Live Chapter to już przy Speed of Light mi coś nie pasowało :D

Awatar użytkownika
Papuh
-#Ancient mariner
-#Ancient mariner
Posty: 605
Rejestracja: ndz mar 02, 2008 3:46 pm
Skąd: Poznan

Re: The Book of Souls: Live Chapter

Postautor: Papuh » pt gru 01, 2017 12:54 pm

Rzecz się dzieje podczas jego solówki. Najpierw ma gładka czarna koszulkę a po chwili ma czarna z zajebiście dużą złota gwiazdą i po chwili znowu gładka czarna.

RALF
-#The Alchemist
-#The Alchemist
Posty: 10216
Rejestracja: czw maja 24, 2007 11:16 pm
Skąd: Pabianice

Re: The Book of Souls: Live Chapter

Postautor: RALF » pt gru 01, 2017 1:06 pm

Czy to jest takie ważne?

Deleted User 1499

Re: The Book of Souls: Live Chapter

Postautor: Deleted User 1499 » pt gru 01, 2017 1:19 pm

Czy to jest takie ważne?
Dla mnie tak, bo kopie mi klimat koncertu. Jeszcze pojedyncze wpadki oleje, ale to co się odjaniepawla na Live Chapter to zasługuje na miano drugiej części Raising Hell. Stąd nie trawię zlepek z różnych miejsc. Dobrze że brzmieniowo jest moc.

RALF
-#The Alchemist
-#The Alchemist
Posty: 10216
Rejestracja: czw maja 24, 2007 11:16 pm
Skąd: Pabianice

Re: The Book of Souls: Live Chapter

Postautor: RALF » pt gru 01, 2017 1:26 pm

To jest tylko materiał promocyjny, zespół od początku tak zakładał, dlatego nie wydali DVD.

Deleted User 1499

Re: The Book of Souls: Live Chapter

Postautor: Deleted User 1499 » pt gru 01, 2017 3:24 pm

To jest tylko materiał promocyjny, zespół od początku tak zakładał, dlatego nie wydali DVD.
Wiem, rozumiem. Ale szczerze ci powiem że wolałbym już zapłacić za to tego stówaka, mieć ładne wydanie w opakowaniu i porządnie zmontowane. Wiem, wiem marudze :D

RALF
-#The Alchemist
-#The Alchemist
Posty: 10216
Rejestracja: czw maja 24, 2007 11:16 pm
Skąd: Pabianice

Re: The Book of Souls: Live Chapter

Postautor: RALF » pt gru 01, 2017 3:37 pm

Niestety, dziś masa artystów wycofuje się z takiego przedsięwzięcia, ludzie już nie kupują DVD.

Awatar użytkownika
Lipa
-#Long distance runner
-#Long distance runner
Posty: 873
Rejestracja: sob maja 06, 2017 12:28 pm

Re: The Book of Souls: Live Chapter

Postautor: Lipa » pt gru 01, 2017 3:43 pm

W ten weekend na bloga recenzję tej płyty wrzucę. Uwzględniłem, że bolesne jest to, że DVD nie jest dostępne.

RALF
-#The Alchemist
-#The Alchemist
Posty: 10216
Rejestracja: czw maja 24, 2007 11:16 pm
Skąd: Pabianice

Re: The Book of Souls: Live Chapter

Postautor: RALF » pt gru 01, 2017 4:30 pm

No, to czekamy, tylko nie zmasakruj albumiku za mocno.

Awatar użytkownika
Bon Dzosef
-#The Alchemist
-#The Alchemist
Posty: 11449
Rejestracja: wt kwie 05, 2016 5:28 pm

Re: The Book of Souls: Live Chapter

Postautor: Bon Dzosef » pt gru 01, 2017 7:10 pm

To jest tylko materiał promocyjny, zespół od początku tak zakładał, dlatego nie wydali DVD.
Wiem, rozumiem. Ale szczerze ci powiem że wolałbym już zapłacić za to tego stówaka, mieć ładne wydanie w opakowaniu i porządnie zmontowane. Wiem, wiem marudze :D
Ja traktuję te nagrania raczej jako prezent dla fanów i reklamę CD, a nie pełnoprawne DVD.
Lubie Iron Maiden i Megadeth

pz = shakin stevens

oddawac długie podpisy

Awatar użytkownika
gumbyy
ZASŁUŻONY SANATORIANIN
Posty: 13842
Rejestracja: śr cze 01, 2005 1:49 am
Skąd: Wrocław

Re: The Book of Souls: Live Chapter

Postautor: gumbyy » pt gru 01, 2017 7:34 pm

Czy to jest takie ważne?
Takie wpadki na DVD (powyżej ktoś wyłapał taką na F666) mi przeszkadzają.
www.MetalSide.pl

UptheIronsWro
-#Trooper
-#Trooper
Posty: 388
Rejestracja: pn lis 06, 2017 10:38 pm

Re: The Book of Souls: Live Chapter

Postautor: UptheIronsWro » pt gru 01, 2017 10:03 pm

Flight 666 przy Live after Death jest jak żarcie z jakiejś budy i jedzenie domowej roboty. Dajcie spokój. Nie znaczy, że w ogóle nie lubię koncertowego Maiden ostatnich lat. Live at Ullevi to piękny i wspaniały koncert!. Jak usłyszałem Marinera z Flight 666 to byłem załamany. Cała magia ulatuje przez te okropne, ciężkie brzmienie. Shirley mógłby produkować wszystko, ale nie płyty Iron Maiden.

Awatar użytkownika
Schizoid
-#The Alchemist
-#The Alchemist
Posty: 10266
Rejestracja: śr cze 25, 2014 3:01 pm

Re: The Book of Souls: Live Chapter

Postautor: Schizoid » pt gru 01, 2017 10:13 pm

A ja F666 stawiam dużo wyżej, niż przereklamowane LAD. Ciekawszy set, forma muzyków bardzo dobra.

Człowiek notorycznie spragniony rocka

UptheIronsWro
-#Trooper
-#Trooper
Posty: 388
Rejestracja: pn lis 06, 2017 10:38 pm

Re: The Book of Souls: Live Chapter

Postautor: UptheIronsWro » pt gru 01, 2017 10:19 pm

Powiedziałbym, że wokale Brusa od 15 lat to raczej taka formułka. Formę to on miał w latach 1982-1988. Wszystko wtedy było najlepsze w Iron Maiden. Przede wszystkim producent, który im doradzał osiągnąć najlepsze brzmienie, a nie kukiełka do przytakiwania. Już nawet Adrian ma dość tego gościa, ale oczywiście Steve na zmiany się nie zgodzi. Nagrywanie płyty to ma być fajna zabawa, zero spiny. Tylko tak się niczego nie osiągnie :( :(

PanPrezes
-#Moonchild
-#Moonchild
Posty: 1714
Rejestracja: czw paź 21, 2010 5:06 pm
Skąd: Żywiec

Re: The Book of Souls: Live Chapter

Postautor: PanPrezes » pt gru 01, 2017 10:35 pm

Powiedziałbym, że wokale Brusa od 15 lat to raczej taka formułka. Formę to on miał w latach 1982-1988.
Porównywanie dojrzałego tenora, jakim obecnie jest Bruce, do tego piejącego koguta w obcisłych rajtuzach z lat osiemdziesiątych jest w ogóle nie na miejscu. Trzeba być głuchym by tego nie słyszeć. Bruce nie miał wtedy kompletnie żadnej techniki i ma szczęście, że nie rozwalił sobie permanentnie strun głosowych, w taki sposób jak zrobił to Gillan.

Tu możesz sobie porównać tak na szybko wykonanie najtrudniejszego wokalnie utworu IM z legendarnej koncertówki ze złotych lat 80' https://www.youtube.com/watch?v=pkV5lwy832Y , do tego co nie tak dawno usłyszeliśmy na żywo https://www.youtube.com/watch?v=QxZygY3JGmM i mam nadzieję, że permanentnie wyleczyć się ze swoich dziwnych teorii.

Deleted User 1499

Re: The Book of Souls: Live Chapter

Postautor: Deleted User 1499 » pt gru 01, 2017 10:38 pm

Powiedziałbym, że wokale Brusa od 15 lat to raczej taka formułka. Formę to on miał w latach 1982-1988.
Porównywanie dojrzałego tenora, jakim obecnie jest Bruce, do tego piejącego koguta w obcisłych rajtuzach z lat osiemdziesiątych jest w ogóle nie na miejscu. Trzeba być głuchym by tego nie słyszeć. Bruce nie miał wtedy kompletnie żadnej techniki i ma szczęście, że nie rozwalił sobie permanentnie strun głosowych, w taki sposób jak zrobił to Gillan.

Tu możesz sobie porównać tak na szybko wykonanie najtrudniejszego wokalnie utworu IM z legendarnej koncertówki ze złotych lat 80' https://www.youtube.com/watch?v=pkV5lwy832Y , do tego co nie tak dawno usłyszeliśmy na żywo https://www.youtube.com/watch?v=QxZygY3JGmM i mam nadzieję, że permanentnie wyleczyć się ze swoich dziwnych teorii.
+1
Lepiej się nie dało.

Awatar użytkownika
Schizoid
-#The Alchemist
-#The Alchemist
Posty: 10266
Rejestracja: śr cze 25, 2014 3:01 pm

Re: The Book of Souls: Live Chapter

Postautor: Schizoid » pt gru 01, 2017 10:42 pm

Powiedziałbym, że wokale Brusa od 15 lat to raczej taka formułka. Formę to on miał w latach 1982-1988. Wszystko wtedy było najlepsze w Iron Maiden. Przede wszystkim producent, który im doradzał osiągnąć najlepsze brzmienie, a nie kukiełka do przytakiwania. Już nawet Adrian ma dość tego gościa, ale oczywiście Steve na zmiany się nie zgodzi. Nagrywanie płyty to ma być fajna zabawa, zero spiny. Tylko tak się niczego nie osiągnie :( :(
To, co piszesz jest dość interesujące, bo wiele koncertów na trasach promujących Powerslave i SIT było zwyczajnie słabych od strony wokalnej. Bruce był leniwy i nie dawał z siebie 100%. To, że na podrasowanym i dogranym w studio Live After Death słyszysz zespół u szczytu możliwości (by być szczerym, to ta forma jakaś wybitna na LAD nie jest), nie oznacza, że tak było w tamtych latach. Teraz natomiast Dickinson ma ewidentnie mniejsze możliwości wokalne, zdarza mu się bardziej krzyczeć, niż śpiewać, ale widać i słychać, że oddaje się temu w pełni. Nie zaśpiewa wszystkiego, ale zdecydowanie stara się pokazać, że potrafi dużo. W latach '80 pewnie mógł zaśpiewać wszystko, ale często mu się średnio chciało.

Człowiek notorycznie spragniony rocka


Wróć do „Forum Główne”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Budziol i 8 gości