.:: SanktuariuM ::.

Zapraszam do głosowania.

Odpowiedź pierwsza

Nie rozumiem przedmiotowości dyskusji, ten termin ma określoną definicję.

Ten termin jest idiotyczny

Można mieć na papierze SuperGrupę, która spełni oba wymogi, a nie mieć do końca prawdziwego ZESPOŁU - wystarczy spojrzeć na historię Mustaine'a

Ten termin jest idiotyczny

Czemu? Oznacza on zespół składający się z muzyków znanych już wcześniej z innych projektów

Nad terminem na pewno można i warto się zastanowić. Nie chodzi mi o definicję, bo ta jest dość znana i jasna, a o podstawę jej zastosowania wg głosującego w ankiecie, czyli co to znaczy w odczuciu każdego z Was głosujących. Ja bardziej się skłaniam ku opcji nr 2, bo np. wkurza mnie nazywanie "supergrupą" The Dead Daisies , a podobnych przykładów z pewnością znalazłoby się więcej.

W Polsce było sporo supergrup, np. Wieko z Grzesiem Kupczykiem

To się nie trzyma kupy. Tutaj nie ma miejsca na subiektywizm, bo albo coś jest supergrupą, albo nią nie jest. Tak samo jak coś albo jest triem, albo kwartetem. I takim triem będzie Rush czy inny Venom (przez znakomitą większość kariery) bez względu na to, jaką "podstawę zastosowania" przyjmę.
The Dead Daisies jest supergrupą, bo masz tam grajków znanych z Purpli, Dio i Whitesnake.

Tutaj nie ma miejsca na subiektywizm, bo albo coś jest supergrupą, albo nią nie jest. Tak samo jak coś albo jest triem, albo kwartetem.

No jednak nie tak samo.

Ten termin jest idiotyczny

Czemu? Oznacza on zespół składający się z muzyków znanych już wcześniej z innych projektów

Goście są znani, więc nazywamy ich supergrupa, a jednocześnie grają razem totalne gówna, albo coś całkiem przeciętnego.

No to raczej oczywiste, że pierwsze, bo "super" odnosi się do poziomu popularności i rozpoznawalności muzyków grupy, a nie poziomu muzycznego. Stąd The Dead Daisies jak najbardziej jest supergrupą i nie widzę w tym nic irytującego. Co do poziomu ich płyt - tu już każdy ma swoje własne zdanie

Odpowiedź pierwsza

Widzę, że póki co tylko mnie w tym określeniu coś nie pasuje aż do tego stopnia, by zagłosować na opcję 2. One against many, ale nie sztuka dla sztuki, tylko z powodu zbliżonego do tego, co napisał Kolega pz:

Ten termin jest idiotyczny

Ekstra to jest, jedna z nielicznych piosenek wykonywanych przez nich, o ile nie jedyna, w której śpiewa Perry:
www.youtube.com/watch?v=AX4-YtZ388Y

Hollywood Vampires są blisko spełnienia drugiego warunku zaproponowanego w ankiecie. Zachęcam do oddania głosu w niej, kto tego jeszcze nie zrobił.