Drodzy Forumowicze, dawno nie pisałem na tym padole ale napiszę parę moich wrażeń z koncertu Maiden i Nightwisha.
Dragoncośtam - olałem to.
Frontszajsa takoż.
Byłem na Primal Fear, tak to się nazywa... rozśmieszył mnie ten ich wokalista... "Metal is forever"
Ma typowo taki germański powerowy głos, ale generalnie nie było źle, ale jakoś cudnie też nie.
Behemota też olałem... Nergal wybacz!
Kreatora to słyszałem ulubioną piosenkę Eli Zapendowskiej - "Phobię" i coś tam jeszcze, całkiem sprawna kapela.
Jeśli chodzi o NW to przede wszystkim jak mi ktoś nazwie Tarję jeszcze raz grubą ryczącą krową to rzucę mu rękawicę. Mimo problemów technicznych poradziła sobie znakomicie, a jej wyglądowi nie można nic zarzucić, wysoka, zgrabna, kobieca, bez tych pieprzonych gotyckich udziwnień. Sam koncert Nightwisha był spóźniony, były problemy z gitarą elektryczną, basista popijał wódkę, klawszowiec Żywca, Tarja była piękna, piosenki były w większości z "Once" i "Century Child", jednakże setlista była okrojona, a oto co zagrali:
1. Dark Chest of Wonders
2. The Siren
3. Ever Dream
4. Deep Silent Complete
5. The Kinslayer
6. High Hopes (cover Floydów, całkiem dobre wrażenie - tylko wokalnie lekko kulał)
7. Planet Hell
8. Wishmaster
9. Slaying the Dreamer
10. Nemo
11. Ghost Love Score
12. Wish I had an Angel
Wywalili więc 4 utwory (Walking In The Air, Koulema Tekee Taitelijan, Bless The Child i Over The Hills and Far Away), pierwsze dwa w sumie mogli wywalić bo to smęty nie nadające się na festiwal metalowy, ale kolejne mogli zagrać. Ogólnie mimo problemów technicznych świetnie się bawiłem na koncercie Najtłisza, tylko fani tego zespołu troszkę tacy mało aktywni byli... jeśli natomiast chodzi o koncert wieczoru to - setlista identyczna z tym co zagrali w Pradze dzień wcześniej (nawiasem mówiąc świetna, oprócz Another Life i Driftera, które bym chętnie wymienił na 22 Acacia Avenue i Children of the Damned), nagłośnienie o niebo lepsze niż na wczesniejszych kapelach, cały zespół w świetnej formie, nie potwierdziły się ploty o domniemanym słabym samopoczuciu scenicznym Janicka, szalał i tańczył jak zwykle, stałem akurat na przeciwko niego. Z ciekawszych wydarzeń, stałem też tuż przed dziewczyną, która siedząc "na barana" u kolegi/chłopaka zdjęła koszulkę prezentując całkiem zgrabny biust, co z resztą odnotował zarówno Janick (uśmiechem), jak i Bruce (lekkim zdziwieniem), reakcji pozostałych członków zespołu nie odnotowałem - jeśli dziewczyna się zgłosi to informuję, że mam jej dwa zdjęcia zrobione, z komórki, średnia jakość, ale jak zainstaluję photoshopa to coś się z tym zrobi fajnego - piersi naprawdę jędrne i kształtne, zdziwiła mnie tylko reakcja jej chłopaka który zamiast dać mi w mordę za to, że robię zdjęcie jego lasce tylko się uśmiechał i powiedział coś w stylu "zaje***", ta dzisiejsza młodzież.... Bardzo mi się podobało usytuowanie sceny, pomimo mojego metra osiemdziesiąt widziałem wszystko co się tam dzieje, zabawa była znakomita, najlepsze kawałki wieczoru to zdecydowanie Remember Tomorrow i Phantom of the Opera, jak ktoś powie, że Maideni nawet za swoich wczesnych lat nie mieli nic wspólnego z rockiem progresywnym to w twarz... Nie spotkałem też nikogo z FC Sanktuarium, mimo że byłem w sektorze pod sceną, ale to jakoś mnie szczególnie nie zmartwiło.
Obyło się tym razem bez jakichś strasznych wpadek organizacyjnych, wkurzyło mnie tylko, że pieprzeni straganiarze wywindowali ceny do niebotycznych rozmiarów (Butelka 2l Coli = 20 zł, woda mineralna aro 1,5 l - 15 zł, jedzenie z resztą było paskudne...)
Pozdrawiam,
Krokodyl_dg
P.S - Driker, pisze się "sensownie" to raz - po drugie - ponieważ taki był zamysł tej trasy - gramy piosenki z pierwszych czterech albumów i tyle (Bruce się pomylił mówiąc, że grają też utwory z Powerslave), po trzecie - jakby uczynili taki wyjątek dla barachła w Polsce, to barachło na całym pieprzonym świecie by chciało wyjątki. Dobrze, że się trzymali setu, bo set był wyśmienity.