Postautor: Daniel Wu. » pt lut 21, 2014 6:54 pm
Moonchild. To syntezatorowo-gitarowe intro po akustycznym wstępie i następujące po nim gitarowe pierd*lnięcie z demonicznym wokalem Dickinsona sprawia, że przy każdym odsłuchaniu ciary przechodzą mi po całym ciele. Poza tym oczywiście "Aces High", "Caught Somewhere In Time", "The Wicker Man", "Be Quick Or Be Dead" i "Where Eagles Dare". Natomiast nie ukrywam, że zawsze na "The Number..." najbardziej zawodził mnie właśnie początek. Tak znakomita płyta zasługuje na zdecydowanie lepszy opener.