Po jednokrotnym przesłuchaniu płyty chciałbym wam pogratulować „A Matter Of life And Death”, chociaż nie było łatwo jej słuchać, to nie jest płyta, która od razu się pokochuje. Jest bardzo ryzykowna, progresywna i eksperymentalna. Myślicie o niej podobnie?
Adrian Smith: Tak, dokładnie. Płyta jest inna niż ta, której oczekują od nas ludzie. Przy pierwszym przesłuchaniu dużo się w niej odkrywa i nie jest łatwo tego wchłonąć. Jesteśmy z tego bardzo dumni. Chcieliśmy popracować nad czymś, co naprawdę nas interesuje i na „A Matter Of Life And Death” nam się to udało.
Najlepsze dla was byłoby wydanie kolejnego „The Number Of The Beast”, nawet „Brave New World”.
Adrian Smith: Bez wątpienia byłoby tak najłatwiej. I bez wątpienia na nowym albumie prezentujemy nowe IRON MAIDEN, gdzie piosenki są przystępne i bardzo progresywne.
Dave Murray: Jak wiesz, ludzie się z czasem zmieniają. Dla mnie bycie progresywnym jest interesujące. Piosenek nie gra się łatwo, jak dla mnie, muzyka, jest to ogromne wyzwanie. Oczywiście, jak w przypadku wielu albumów trudno sobie go przyswoić za pierwszym razem, ale kiedy odkryjesz melodie zacznie sprawiać ci to przyjemność.
Adrian Smith: Chociaż płyta wydaje się być skomplikowana jest pełna hymnów, które wpadają w pamięć, mam nadzieję. Potrafię wyobrazić sobie publikę śpiewająca je na żywo.
Mówiąc o występach na żywo, czy sądzicie, że te wszystkie dźwięki, instrumenty, atmosferę będzie łatwo wyeksportować na żywo, będzie łatwo zinterpretować? Czy naprawdę widzicie ludzi śpiewających i skaczących?
Dave Murray: Tak, fani Maiden mają to wrodzone. Chociaż nie wydaje mi się, że będzie to typowy koncert, gdzie ludzie szaleją i kończą z bólem karku, to myślę, że show będzie mocniejsze, bardziej dramatyczne i oczywiście będziemy tam po to, żeby upewnić się, że ludzie bawią się na całego.
Na „A Matter Of Life And Death” nie ma wielu piosenek, które mogą być zagrane w radio czy przyciągnąć nowych fanów. Ale jedną z takich jest „Different World”. Przez które utwory czujecie się bardziej dumnie, a które według was będą najgłośniej śpiewane na żywo?
Adrian Smith: Tak, „Different World” jest najbardziej dostępną piosenką i chyba będzie najgłośniej wyśpiewywana. Nie mogę powiedzieć konkretnie z której jestem dumny, ponieważ z wielu z nich jestem, np. „Out Of The Shadows”, “The Legacy” czy „The Reincarnation of Benjamin Breeg”, mocna i z nietypowymi akordami.
Dave Murray: To zróżnicowany album, z bardziej bezpośrednimi partiami, bardziej złożonymi i progresywnymi, balladami... Generalnie jesteśmy bardzo dumni z płyty.
Szczególnie w „Out Of The Shadows” - momentami instrumentalnymi zdołaliście mnie zaskoczyć w sposób, w jaki nigdy bym nie pomyślał, że wam się to uda. Jeśli chodziło wam właśnie o to, żeby zaskoczyć, to osiągnęliście cel.
Dave Murray: Tak, to się po prostu wydarzyło podczas nagrywania. Więc podoba ci się?
Adrian Smith: Chodzi ci o instrumentalne partie w połowie piosenki?
Tak, dokładnie. To zupełnie co innego, niż Maiden grało do tej pory.
Dave Murray: Tak! Ta płyta zawiera wiele rzeczy, których byś się po IRON MAIDEN nie spodziewał. To właśnie sprawia, że album jest bardziej interesujący, sprawia, że przy pierwszym przesłuchaniu głowa ci eksploduje.
Na płycie odkrywamy nowy kierunek muzyki i sposób w jaki IRON MAIDEN komponuje. Czy jako muzycy, uważacie, że musicie się jeszcze czegoś nauczyć?
Adrian Smith: Oczywiście, zawsze się uczymy. Granie nowych rzeczy i komponowanie bardziej skomplikowanego materiału jest interesujące. Kiedy byłem młodszy nigdy nie lubiłem progresywnego rocka. Kiedy z własnego stylu to wychodzi, robisz to z bardziej bezpośrednimi zespołami jak Thin Lizzy. Ale pisanie bardziej złożonej muzyki jest łatwe, nie ma żadnych zasad, uważam, że bardziej skomplikowane jest zagranie specyficznego riffu, który porwie cię, rockowego, ale nie będącego jednocześnie popowym.
Mówisz, że łatwiej skomponować album progresywny, pełen długich piosenek niż taki z utworami bezpośrednimi i chwytliwymi?
Adrian Smith: Tak. Kiedy byłem młody, jak wcześniej wspomniałem, słuchałem grup takich jak Thin Lizzy czy UFO. Wpłynęli na mnie, że spróbowałem i potrafiłem słuchać. Ale czuję się zamrożony i przymuszony, kiedy przychodzi do komponowania. Teraz komponuję inaczej, pozwalam muzyce płynąć, bez barier, co jest łatwiejsze i bardziej naturalne.
Nigdy nie komponowaliście piosenek razem. Nie ma takiej piosenki na „A Matter Of Life And Death” z wkładem więcej niż jednego gitarzysty. Na służbie zawsze jest gitarzysta i Steve Harris razem z Bruce'em Dickinson'em w pewnych przypadkach. Czy jest jakieś wyjaśnienie na to?
Adrian Smith: Tak, próbujemy usiąść i coś razem napisać, ale zawsze kończymy na graniu blues'a czy czegoś takiego.
Dave Murray: (Śmiech). Tak, to prawda.
Adrian Smith: To skomplikowane. Poza Steve'em i Bruce'em pojawia się zawsze jakieś napięcie, żeby skończyć szybko i dobrze. Dave i ja dobrze się dogadujemy i lubimy dużo pogawędzić. Z Janick'iem jest to niemożliwe, ponieważ jest zbyt wyluzowany.
Być może jest zbyt spokojny, żeby z nim komponować.
Adrian Smith: Tak (śmiech), zbyt wyluzowany.
Dave Murray: Najlepiej pracuje się ze Steve'em i Bruce'em. Czasami wpadną na jakąś nową melodię czy linię wokalną. Z Adrianem bardzo dobrze gra się nam na gitarach, ale kiedy przychodzi do komponowania to kontynuujemy to, co robiliśmy wcześniej - choć nigdy nie wiesz, co zdarzy się w przyszłości.
Adrian Smith: Jeśli spojrzysz w przeszłość, w historię, zobaczysz, że ten sposób komponowania jest często powtarzany, tak jak to było w przypadku Led Zepellin. Zawsze łatwo pracuje się z jedną gitarą i piosenkarzem; to najbardziej klasyczna metoda komponowania. Kiedy gitarzysta komponuje, pobudza wokalistę do śpiewania, wynajduje melodię.
A jak to było nagrać tak złożone piosenki przy tylko jednym podejściu, gdzie cała grupa grała razem na żywo w studiu? Ta metoda wydaje się bardziej pasować do płyt takich jak „The Number Of The Beast”.
Dave Murray: Od naszego całkiem pierwszego albumu zawsze lubiliśmy nagrywać tak jakbyśmy występowali na żywo. Lubimy mieć kontakt wzrokowy ze studio. To jest sposób, w jaki niektórzy powinni zawsze nagrywać. Nowoczesna muzyka za bardzo opiera się na komputerach. Oczywiście używamy ich, ale podczas nagrywania gramy tradycyjną muzykę. W zasadzie teraz byłoby dla nas trudne nagrywać oddzielnie, każdy sam w pokoju. Kiedy nagrywasz piosenkę musisz interpretować ją wspólnie. Piosenki raczej wymagają tego niż metronomu.
Czy taki sposób nagrywania odbija się później na albumie? Czy możecie powiedzieć, kiedy jakiś album był nagrywany oddzielnie przez muzyków?
Dave Murray: Tak, oczywiście możesz powiedzieć kiedy instrumenty były nagrywane oddzielnie i spakowane razem. W IRON MAIDEN zamiast tego możesz wykryć nagrywanie „staromodnym zwyczajem” (śmiech).
Kevin Shirley. Czy on jest odpowiedzialny za wasz nowy muzyczny kierunek?
Adrian Smith: Tak, częściowo, tak sądzę. Praca z nim jest taka inna. Często używamy technologii, ale tym razem woleliśmy zagrać organicznie, naturalnie. A on lubi uzyskiwać szybko rezultaty, bo się niecierpliwi. Uzyskuje świetnie brzmienie prawie spontanicznie. Nie jesteśmy grupą świetnych produkcji. Cóż, „A Matter Of Life And Death” może brzmieć jak super produkcja, ale jeśli spojrzysz w tył i posłuchasz, co nagraliśmy z Martin'em Birch'em, to zobaczysz, że teraz brzmienie jest całkiem inne. Nie używamy ani wielkich machin ani metronomów. Dzisiaj muzyka z lat 80tych brzmi przestarzale, w zasadzie dlatego, że ich pudła rytmiczne były nadużyte. W przeciwieństwie do tego, co robiliśmy dwadzieścia lat temu, a też byliśmy na scenie, nigdy nie czuliśmy się nie na miejscu.
Rozmawiając na temat brzmienia produkcji Martin'a Birch'a, czy wiecie, że wielu fanów za nim tęskni? Co byście im powiedzieli? Po przesłuchaniu „A Matter Of Life And Death” mam wątpliwości, że jeszcze kiedykolwiek ich odzyskacie.
Dave Murray: Powinni spróbować. Nie możesz udawać, że brzmisz jak w latach 80tych przez całe życie. Oczywiście brzmienie na tamtych albumach było bardziej bezpośrednie, były łatwiejsze do przyswojenia. Dzisiaj produkcje są bardziej złożone, chcemy brzmieć jak 2006. Z Kevin'em Shirley'em mamy inną tożsamość, nasze brzmienie jest świeższe i wykorzystujemy nowoczesną technologię.
Nawet jeśli, jesteście świadomi, że wielu fanów (albo starszych fanów) zespołu potępia kierunek jaki obrała grupa, nowe produkcje, nowe okładki...
Adrian Smith: Tak, fani heavy, szczególnie tacy fani Maiden mają takie różnorodne i namiętne opinie.
Albo jesteście uwielbiani albo znienawidzeni.
Dave Murray: Dokładnie! Nie ma nic pomiędzy.
Adrian Smith: To normalnie, jak odniesiesz sukces.
Chociaż wiecie, że wasi fani bronią was z taką samą pasją jak krytycy krytykują.
Dave Murray: Tak, bez żadnego cienia wątpliwości są najlepsi. Ale szczerze to nie wiele robimy sobie z krytyki.
Dzisiaj są oni waszym paliwem. Macie fantastyczny styl na żywo, nienaganną pozycję w świecie muzyki. Nie potrzebujecie już pieniędzy, żeby prowadzić szczęśliwe życie. Czy to dlatego podejmujecie takie ryzyko? Bo “A Matter Of Life And Death” jest albumem ryzykownym. Co was motywuje, żeby to ciągnąć?
Adrian Smith: Dla nas pozycja, na której sprzedajmy wszystkie bilety na koncert jest satysfakcjonująca, ale także motywuje nas do nagrywania płyt takich jakie chcemy i w taki sposób jaki chcemy. Robić dokładnie to, co się chce, to najlepsza pozycja w jakiej można się znaleźć. Lubimy być na scenie, pracować ciężko. To nasze paliwo i motywacja sama w sobie.
Muszę zadać pytanie, które ciągle pada. Co ukrywa się pod tytułem „A Matter Of Life And Death”?
(Wpatruję się w Dave'a Murray'a, który nie odpowiada)
Nie znasz odpowiedzi (pytam Dave'a Murray'a)?
Dave Murray: Tak, tak. Myślałem nad nią... (Śmiech)
Adrian Smith: W takim razie ja odpowiem (śmiech). Album porusza wiele spraw: wojna, religia, konflikty, wszystkie te rzeczy. Nie chcemy nikogo dołować, ale kiedy komponowaliśmy muzykę, teksty po prostu same przyszły. Sprawa życia i śmierci (śmiech).
Dave Murray: Są tacy, którzy mówią, że album ma coś wspólnego z futbolem (śmiech).
Adrian Smith: Tak! To ma swoje korzenie w tym, jak kiedyś menadżer Liverpool'u, Bill Shankly, powiedział: „Futbol to nie jest sprawa życia i śmierci, to coś wiele ważniejszego!”. Tak na pewno mogą być jakieś powiązania.
Dave Murray: Na pewno jest to świetny tytuł, do perfekcji obejmuje zawartość płyty: wojna, religia... Chociaż, jest wiele jeszcze rzeczy, które są sprawą życia i śmierci. „Tytuł można odnieść do bardzo różnych sytuacji życia... albo śmierci... albo sprawy” (śmiech).
Czy możemy spodziewać się scenografii na podobieństwo „Paschendale” z trasy „Dance Of Death”?
Adrian Smith: Byłoby świetnie i idealnie pasowałaby do nowych piosenek.
No bo jak słucha się albumu z tak długimi kompozycjami i partiami instrumentalnymi to świetna scenografia, set i styl Maiden wydają się, że powinny akompaniować te utwory.
Dave Murray: Nie mogę się bardziej zgodzić. W zasadzie odgrywamy świetne show, bajeczny występ. Jeszcze nie zadecydowaliśmy o secie, ale wizualnie będzie bardzo atrakcyjnie. Prawie wybuchowo, ludzie wrócą do domu z oczami wielkimi jak talerze.
I pokryci krwią.
Dave Murray: (Śmiech) całkowicie.
Odnośnie set listy, wyobrażam sobie, że możemy spodziewać się paru niespodzianek. Po tym, co właśnie widzieliśmy na trasie „Early Days”.
Adrian Smith: Chodzi ci o zagrane stare utwory?
Tak, ale klasyczne.
Adrian Smith: Tak, trasa „Early Days” była częściowo stworzona dlatego. Ale jestem pewny, że zagramy stary materiał. W tej chwili nie wiemy, które załączyć piosenki, ale na pewno ludzie już zgadli. W każdym razie, jest to logiczne, album obracać się będzie wokół płyty „A Matter Of Life And Death”. [/b]
Po trasie „Dance Of Death” grupa ogłosiła, że nie będzie robić więcej dużych tras, że będzie grać tylko w dużych miejscach czy na letnich festiwalach. A teraz, zaczniecie kolejną trasę, aczkolwiek krótszą. Czy to was sposób na uspokojenie się?
Adrian Smith: Tak, zdecydowanie. W przeszłości trasy trwały 12 albo 13 miesięcy. 6 miesięcy w trasie i prawie nie wiesz gdzie grasz i gdzie będziesz. Na takich trasach jak ta, która będzie, cieszymy się każdą sekundą, każdy koncert staje się wielki, cenny. W tym czasie zdajesz sobie sprawę, że wolisz jakość a nie ilość.
Osobisty komentarz: Dziękuje wam, za przybycie do Barcelony.
Dave Murray: Z pewnością! Zagramy w Barcelonie! Czy będziesz nas oglądać?
Oczywiście, to będzie już 15 raz.
Dave Murray: W takim razie spotkamy się tam (śmiech).
Co możecie powiedzieć mi o stronie B waszych singli? Rozumiem, że w zasadzie będą tam covery.
Adrian Smith: Tak, Trybut do grup, które na nas w latach 70tych wpłynęły. To są po prostu piosenki nagrane bardzo szybko.
Jak reszta albumu. Problemy porządku dziennie czy chęć skończenia?
Dave Murray: To było tak. Był to naturalny proces, sposób w jaki nagrywaliśmy w studiu piosenki. To nie tak, że przystąpiliśmy do zrobienia tego szybko, nigdy nie mówimy do siebie "Szybko". Po prostu byliśmy bardzo skupienia i świeży i sprawy się tak poukładały. Kevin Shirley także współpracował nad swoimi mixami; Była masa czynników, która przyczyniła się, że wszystko poszło szybko i gładko. Jesteśmy szczęściarzami.
Ciągle są plotki na temat waszej separacji. W zasadzie, kilka radiostacji powiedziało, że zespół po tej trasie się rozdzieli. Czy jest coś, co chcielibyście powiedzieć swoim fanom na uspokojenie ich umysłów?
Dave Murray: Zawsze są takie same komentarze. Wygląda na to, że są gdzieś ludzie, którzy życzą nam rozpadu. Nie, właśnie wypuszczamy nowy album, będzie trasa, festiwale... Bardzo chcę wyruszyć w trasę z tą płytą; to będzie świetna impreza. Nie zamierzamy jeszcze odwiesić naszych gitar. Zostało nam parę lat; Staniemy się starcami na scenie (śmiech).
Chyba będzie trwać to długo, dziękuje za poświecony czas.
Dziękujemy i do zobaczenia w Barcelonie.
Tłumaczenie EvE
© Sanktuarium - Polski Fan Klub Iron Maiden & Iron Maiden Holdings Ltd. 1999-2013