W pewnej fazie życia potykasz się o własne nogi, potem skaczesz, a potem już ledwo chodzisz. Myślę, że tutaj nie ma co być rozczarowanym, to jest po prostu obraz życia takim, jakie ono jest. Czas szybko ucieka. Co do tego, że powinni dać sobie spokój, to nie jest takie proste. A może oni nie potrafią i te koncerty to jest dla nich rodzaj terapii i radzenia sobie z odchodzeniem? Wielu ludzi kochających to, co robią werbalizuje życzenie, żeby umarli podczas tego, co kochają. Oni mają to szczęście, że mogą robić swoje i wypełnią stadiony, to jest dane nielicznym.
Mnie kiedyś zdziwił odbiór Rainbow. Nowy wokalista fajnie sobie radził a Ritchie Blackmore, wiadomo, starszy pan, po prostu stał i grał na drugim planie (trochę wolniej, ale bez potknięć). Młoda publika zniesmaczona, komentarze typu co to za dziadek, niech spierdala do geriatrii itd. Cóż, świat to brutalne miejsce.
Jeżeli ktoś lubi muzykę AC/DC i chce jej doświadczyć na żywo, to ma jeszcze okazję na takie przeżycie z częścią oryginalnego składu, a że są starsi niż 20 lat temu... no cóż, jeżeli ktoś widział ich 20 lat temu, to teraz też już nie jest najmłodszym byczkiem
A jeżeli bardziej ceni wyidealizowany obraz i chce udawać, że czas się zatrzymał, to są coverbandy, nawet w Polsce regularnie grają 4 Szmery.