Moderator: Administracja i Moderacja SanktuariuM
Co za łosie. Zasłużyli na warna. Jutro ogarnę, bo dzisiaj chyba nie będę miał jak.Odnośnie do Twojego PS - no właśnie nie rozdystrybuowali.
Nie mogę się tu za bardzo wypowiedzieć bo na speed-metalowych koncertach za bardzo nie bywałem, lecz w mojej wypowiedzi bardziej chodziło mi o brak przerw między utworami, czy nawet przed bisem, jeden utwór przechodził zaraz w drugi, co przy kiepskim nagłośnieniu nie dawało chwili wytchnieniaZ tymi efektami to się zgodzę, za dużo wyglądało na to, ze chcieli osiągnąć efekt niesamowitości a wyszedł przester do kwadratu. Czy odbębniali byle szybko? Taka uroda power - speed metalu, w który bawią się JP.
Same here, i też jak już parę osób pisało - zamarzył mi się pełnoprawny koncert Saxona, zbyt wiele ich przegapiłem przez te ostatnie lataChciałbym by Saxon zagrał jakąś trasę opartą o takie albumy jak Unleash the Beast, Killing Ground czy Dogs of War. Z tych płyt nie słyszałem ani jednego utworu. Było tam sporo bardzo dobrych rzeczy.
A na M1 nie można parkować? To by było kompletnie kretyńskie jeśli ten parking miałby stać pusty, mogliby kasować po dwie dychy od auta na imprezach i wszyscy zadowoleni.Organizacja. Tragedia. Dotyczy to zarówno samej organizacji koncertu jak i działań służb miejskich. Oczywiście osobom parkującym na zakazach mandaty się należały, ale trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Tauron Arena ma zbyt małą bazę parkingową (a górny parking był wyłączony). Decathlon (a w zasadzie Europark) korzysta, kasując podobno 170 za parkowanie w dniach imprez w hali. Na około parku w ogóle miejsc parkingowych brak. Po koncercie koszmarne korki (wszystko do lewoskrętów), jakby nie można było puścić 4 patroli niebieskich do udrożnienia ruchu na 3 okolicznych skrzyżowaniach. Masakra. Nam na szczęście udało się znaleźć w miarę blisko miejsce w niezłej cenie (30zł), ale kosztowało nas to trochę czasu.
Wjazd na parking pod M1 już w okolicach 15.30 był zastawiony, nie dało się ta wjechać.A na M1 nie można parkować? To by było kompletnie kretyńskie jeśli ten parking miałby stać pusty, mogliby kasować po dwie dychy od auta na imprezach i wszyscy zadowoleni.Organizacja. Tragedia. Dotyczy to zarówno samej organizacji koncertu jak i działań służb miejskich. Oczywiście osobom parkującym na zakazach mandaty się należały, ale trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Tauron Arena ma zbyt małą bazę parkingową (a górny parking był wyłączony). Decathlon (a w zasadzie Europark) korzysta, kasując podobno 170 za parkowanie w dniach imprez w hali. Na około parku w ogóle miejsc parkingowych brak. Po koncercie koszmarne korki (wszystko do lewoskrętów), jakby nie można było puścić 4 patroli niebieskich do udrożnienia ruchu na 3 okolicznych skrzyżowaniach. Masakra. Nam na szczęście udało się znaleźć w miarę blisko miejsce w niezłej cenie (30zł), ale kosztowało nas to trochę czasu.
Przy O2 zaparkowaliśmy dosłownie przed halą, 100 metrów od wejścia, za frajer, i nawet z wyjazdem nie było ciężko.
Możliwe, bo widziałem tam auta, ja próbowałem wjeżdżać od Alei PokojuDziwna sprawa z tym zastawieniem wjazdu bo tam bliżej OBI widziałem całkiem sporo miejsc... może trzeba się było wbijać od Nowohuckiej? Czort wie.
Speed Metal może nie, ale Judas Priest w odróżnieniu do Iron Maiden czy Saxon grał zdecydowanie bardziej skomplikowaną muzykę. Gdy słyszałem covery Saxon to wypadały przeważnie bardzo dobrze, covery IM to problemy były głównie wokalnie,a muzycznie było ok. Co do coverów Judas Priest było już znacznie gorzej. Trudno było znaleźć gitarzystów potrafiących odwzorowować styl KK i Glenna. Heavy IM czy Saxon to dość prosta muzyka; oparta na feelingu, harmoniach rodem z Ufo, Thin Lizzy itd. Z Judasami jest inaczej, to jest muzyka technicznie wręcz perfekcyjna i trudno to wszystko potem idealnie odwzorować na koncertach.Przecież Priest to nie jest żaden speed metal. Mają trochę szybszych kawałków, ale nie wiem skąd pomysł oddzielania ich od heavy metalu, którego są kanonem. Zresztą nawet setlista nie jest szczególnie szybka, bo jest w niej Love Bites, Metal Gods, Crown of Horns, Manalishi, czy Turbo Lover.
I tak, zgadzam się, że koncert był bardzo intensywny. Niektóre występy JP takie są. Kilak tygodni temu widziałem bardzo rozgadanego Roba, w Krakowie był bardzo oszczędny. On co prawda nigdy nie jest szczególnie wylewny, ale w sobotę dało się to szczególnie odczuć. Zgaduję, że wolał spożytkować wszystkie siły na śpiew, zwłaszcza że dzień wcześniej też grali koncert.
Metalmania? Zazdro...i od naszego pierwszego spotkania (1998) nic na żywo się nie zmiania.
Wróć do „Koncerty, Imprezy, Spotkania”
Użytkownicy przeglądający to forum: Ahrefs [Bot], Bing [Bot] i 3 gości