Postautor: Nomad » pn sie 14, 2006 2:44 am
Nie wiem jak dla was ,ale dla mnie ta płyta to wulkan sentymentalny, te melodie z tej płyty zawsze gdzieś zostaną ,kojarzą sie z wieloma sytuacjami w życiu, dzięki temu chce sie ich słuchać cały czas.
Pierwsza płyta Iron Maiden jaką kupiłem,za całkiem dużo kasy, jeszcze przez internet, od niej Iron Maiden ugruntował sie na pozycji ulubionego zespołu, niesamowity klimat, świetne brzmienie, fantystyczne kompozycje ,można tak wymieniać w nieskończoność.
Co najwazniejsze brak słabego utworu, brak nawet średniego utworu, wszystko rewelacyjne. I co wazne,o płycie,o jej wartości nie stanowią głównie single, tylko płyta jest równą całością. Ja akurat o ironio losu, single uważam raczej za słabsze na płycie, o ile tu można o jakiejś słabości mówić. Najsilniejsze punkty to wg.mnie Moonchild,Infinite Dreams i utwór tytułowy.
Ta płyta to było pewne zamknięcie wspaniałego okresu Iron Maiden,które zaczeło sie na Number of the Beast czy jak kto woli na Piece of Mind.
Potem nigdy już Iron Maiden nie robił tak ogromnych tras koncertowych, nie zajmował tyle miejsca na łamach gazet ,krótko mówiac nie rządził.