I bardzo dobrze, niech ludzie widzą, że to zjawisko należy jakoś wyeliminować z koncertów heavymetalowych. Bierność w niczym tu nie pomoże. Niestety zajmie to pewnie całe pokolenie :roll
Problem w tym, że nie bardzo wiadomo, co eliminować
Czy jakaś grupa fanów IM w Polsce stworzyła samozwańczy archetyp fana IM i jego zachowań? Żeby było jasne - pytam z czystej, socjologicznej ciekawości
Bo tak sobie obserwuję tę ożywioną dyskusję i czuję pewien dysonans
Z jednej strony głosy o zbydlęceniu, a z drugiej niedosyt, że drętwa publika. Czyli ustalmy: śpiewanie jest ok? (ale nie na FOTD), podskok w górę ok? podskok w bok już niespecjalnie? pikniki na trybunach hańba? ale żeby przypadkiem nie wstawali wieprze, kiedy utrudzony, prawdziwy fan kupił bilet żeby posiedzieć? pchające się do przodu bydlaki do gazu? ale mniejszej kobiety pod barierki nie puścimy, bo żeśmy wybecalowali za bilet i niech se baba idzie na siłkę, to może na następnym koncercie da radę he he? To jaki jest ten kanon zachowań?
Problem polega na tym, że sami nie wiemy. Albo i wiemy, tylko nie słuchamy siebie nawzajem. Publiczność koncertu IM nie jest jednorodna - są ortodoksyjni wyznawcy Maiden, są fani Maiden i trashu, są fani Maiden i black, są fani Maiden i Majki Jeżowskiej, są fani Maiden i Chopina, są fani Maiden i Rycha Peji... i każdy z nich ma nieco inne wyobrażenie o koncercie...
- Ortodoks ma mieć szacunek tłuszczy, bo umie stać prosto, podskoczyć, zaśpiewać, jebnąć fotę z Janem i patrzeć z góry na tych co nie znają tekstu ROTAM. Poza tym był na osiemnastu koncertach, co ma oznaczone gwiazdką na koszulce, więc wy.....dalać.
- Fan IM i trashu jak pogo nie je...nie, to żyć nie może i wy....dalać, bo to nie filharmonia
- Fan IM i Majki Jeżowskiej skupia się, żeby klasnąć na raz, na dwa, dość już tego człap, człap...
i tak dalej...
A moglibyśmy się po prostu posłuchać, zbić piątkę i znaleźć przestrzeń dla wszystkich na koncercie, ale zamiast skupić się na tym, co nas na takiej imprezie łączy, to napieprzamy się nawazjem, kto jest burakiem, kto chamem, kto maidenowym arystokratą, a kto januszem...
Schizoid - w ten sposób to nam zajmie dużo więcej niż pokolenie i się temu nie dziwmy, jak Anielcia na widok fiuta...