Postautor: brezdi » pt sie 20, 2021 1:13 am
Pany. Ja się poddaję. Wiem, że nikt tu nie będzie za mną płakał, ale serio się poddaję. Odpaliłem singiel- myślę sobie ok, szału nie ma, leci jakoś, słucha się ok, odczuwam przyjemność. Oczekiwań nie miałem absolutnie żadnych, ale generalnie podobają mi się oba single, sprawia mi przyjemność słuchanie ich. Jestem ciekawy całości, zobaczymy, nie chcę też wyrokować. Wchodzę na forum. Leje się szambo. Z każdej strony leje się szambo. Nie jestem ślepym wielbicielem. Też często krytykuję, szczególnie tak uwielbianego tutaj Adriana za to, że chociażby w ostatnim filmiku dotyczącym tworzenia albumu wyglądał jakby był stary, zmęczony i znudzony, gdy opowiadał o tworzeniu albumu jakby ktoś mu dosłownie kazał coś komponować- PS. Pobudził się, gdy zaczął mówić o knajpach w Paryżu i o tym że mógł spokojnie być fit i łowić ryby. Ale na Adriana nic złego powiedzieć nie można, bo on jest super. Przysapmy się w zamian do Janicka, który jako napisał najlepsze kawałków i na The Final Fronter i na The Book Of Souls. Z Dave to w sumie fajne żarty, bo jest tłuściutki, twierdzi, że słucha i teraz to najbardziej kręci go blues, więc zqpomnijmy o tym, że coś fajnego zagrał ostatni raz na Matter Of Life And Death. Przywalmy się do Shirleya, że dziad i powinien spadać podczas, gdy gość produkuje genialne płyty innym zespołom i wokalistom, tylko jakoś w Maiden ta produkcja nie wychodzi. Jednocześnie nikomu z was nie przyjdzie do głowy, żeby połączyć fakty- badziewie w studio, badziewie w nagłośnienie live. Winny Shirley. Ale to już abstrahując od tego, że większość postów tutaj wali hipokryzją to mam wrażenie że wy sami nie wiecie czego chcecie. Serio. Przesłuchałem 2 single. Jest ok, chętnie wrócę i posłucham. Ani nie będę darł sobie włosów, ani nie będę piał z zachwytów. Wchodzę na forum i czytam. Za krótki utwór, za długi. Za dużo patataja, za mało patataja, Bruce za cicho, Bruce głośno i wyje, nie ma klawiszy, hujowe klawisze za dużo refrenów, krótkie refreny. Za dużo ooooo. Za mało ooooo. Nie wiem ,po prostu nie mogę tego czytać i spadam stąd. Serio. Jestem tutaj od kilkunastu lati nadal nie wiem czego wy chcecie. Od 15 lat Maiden nie wydało dobrze miksowanej płyty-wszyscy zaskoczeni. Takie stratego wciąga nosem jakieś gówno Alchemist, El Dorado albo Coming Home, ale ciągle nadal jest coś źle. A na sam koniec wsadze kij w mrowisko już po sama szyję- nie wiem co takiego lepszego widzicie np. w dawnych albumach jak np powerslave gdzie płyta trwa 40 minut z czego 30 zlewa sie ze sobą tak że poza początkiem i końcem nie rozróżniam między sobą poszczególnych utworów po 10 latach słuchania. Ale tamto było super bo było dawno i Bruce nie piał. To ja poważnie wolę te rozciągnięte kloce jak Empire na który też lal się tutaj syf. Straszliwie destrukcyjnie działa na mnie to forum dlatego spadam na kilka najbliższych lat. Zabijecie każdą radość i każdą nowość. Mam wrażenie, że sami nie wiecie co by się wam podobało. Może kolejne piece of mind po 40 latach by na kimś zrobiło pozytywne wrażenie. Nie wiem, ale jestem zmęczony czytaniem tej mamałygi. Zachowujecie się tak jakby ktoś od 20 lat uprawiał na was tortury zmuszając do słuchania Iron Maiden i jeszcze karząc wam za to płacić. A ja tylko przypomnę jakie gówno się lalo np.na Somewhere In Time w momencie premiery bo przecież heavy metal i syntezator nie.moga iść że sobą w parze. Przypomnę jaki syf się lał po x-factor. Mam wrażenie że tutaj syf musi się lać bo to taka tradycja. Nie mówię, że krytyka nie jest zasadna za brzmienie itp. Mówię, że tutaj krytyka stała się modą. Zupełnie jakby ktoś wam kazał słuchać Iron Maiden. Zbyt toksycznie działa na mnie to forum. Zbyt dużo radości z czegokolwiek mi odbiera. Dlatego zegnam panów i życzę miłego biczowania się po plecach. Ja jednak spróbuję znaleźć w tym coś fajnego. A jak nie znajdę to po prostu otworze piwo, posłucham czegoś co lubię i nie pójdę na koncert