Moderator: Administracja i Moderacja SanktuariuM
Wiesz... po 2000 dużo w muzyce się zmieniło i odblokowało. A Blaze inny głos i nie było szans, żeby dał radę wejść w buty Dickinsona. Ja do dzisiaj nie ogarniam co Harris miał w głowie wybierając Bayleya na wokal.Ja jednak cały czas twierdzę, że Blaze nie udźwignął roli frontmana IM. Nie ten głos, nie ta charyzma. Czasy czasami, ale raptem rok po wydaniu VXI do zespołu wraca Bruce i od razu wskakują poziom czy nawet dwa wyżej.
Ponoć miał w głowie rozwód z panią Lorraine Harris. I mroczny głos Blaze'a pasował do nastroju p. Stefana.Ja do dzisiaj nie ogarniam co Harris miał w głowie wybierając Bayleya na wokal.
Z Ripperem był jeszcze ten problem, że choć brzmiał jak Halford, to materiał był słaby - zwłaszcza "Demolition".Przecież Tim Owens sprawdzał się w porządku jako wokalista Judas Priest, koncerty były w tamtych czasach bardzo dobre, a i tak wszystko kręciło się wokół tego, że nie był Halfordem.
Przecież o "The X Factor" i "Virtual XI" też możesz powiedzieć:Jugulator nie został uznany za słaby.
Warto ustalić czy mówimy o recenzjach czy o ówczesnych opiniach fanów. Dla mnie "Jugulator" i "Demolition" to słabe albumy, ale aż tak dobrze nie znam historii Priest aby ocenić popularność zespołu w tamtym okresie i jak na te wszystkie zmiany reagowali wtedy fani.nie wszystkim musiał się podobać, ale sporo osób go lubiło
Niewykluczone, ale jak napisałem wyżej (i Ty zresztą też) Blaze nie dawał rady na żywo i zespół stracił do niego cierpliwość.Ja myślę, że gdyby trzeci krążek z BB był dobry, a Harris poszedł po rozum do głowy i obniżył strojenie, to Maiden by się obroniło.
W sumie to ciekawe biorąc pod uwagę fakt, że nie nagrywano wokali Blejza podczas głownej sesji nagraniowej, a wklejano nagrania z prób . W większości. Może dlatego ten album brzmi jak brzmi.O ile nie jestem fanem tego krążka, to Blaze brzmi na nim dobrze, a na pewno znacznie lepiej niż na TXF, gdzie momentami nie da się go słuchać.
O Jezu Chryste... Tego nie znałem. To jest chyba nawet lepsze, niż klejenie solówek Dave'aW sumie to ciekawe biorąc pod uwagę fakt, że nie nagrywano wokali Blejza podczas głownej sesji nagraniowej, a wklejano nagrania z prób . W większości. Może dlatego ten album brzmi jak brzmi.O ile nie jestem fanem tego krążka, to Blaze brzmi na nim dobrze, a na pewno znacznie lepiej niż na TXF, gdzie momentami nie da się go słuchać.
https://youtu.be/n_3LIUO9ePQ?t=244
Steve nie planował rozstać się z Brucem. To bardziej Bruce pragnął ucieczki i Steve został na lodzie.>rozstaj się z wokalistą
>weź na jego miejsce innego
>nowy typ ma zupełnie inne możliwości wokalne
>każ mu śpiewać stare piosenki w oryginalnym strojeniu
>gość nie daje sobie rady
>bądź na niego zły i wyrzuć go z zespołu
Debilizm, ale widzenie pewne uzasadnienie dla ich działań. Patrząc na trasę "No Prayer on the Road", na której w Wielkiej Brytanii towarzyszył im Wolfsbane, mogli dojść do wniosku, że Blaze nie będzie miał problemów z graniem intensywnych tras koncertowych. Ale decydując się na przyjęcie Blaze'a po przesłuchaniach nie wpadli na to, że częstokrotne śpiewanie materiału Bruce'a to coś, czego nie będzie w stanie udźwignąć.Przecież oni zachowali się wtedy jak totalni debile xD I nie mówię, że Bayleya należało w kapeli zostawić, bo wiadomo, że reunion był na korzyść wszystkich. Natomiast jeżeli bierze się na wokal człowieka o określonych umiejętnościach i ograniczeniach, to należy się liczyć z tym, że pewne rzeczy będą poza jego zasięgiem - można jednak ułatwić mu zadanie, obniżając strojenie. Steve się na to nie zdecydował. Ostatecznie pretensje może mieć tylko do siebie, bo to przez niego tamte czasy wyglądały tak, jak wyglądały.
To jest dla mnie mega zagadka.
>rozstaj się z wokalistą
>weź na jego miejsce innego
>nowy typ ma zupełnie inne możliwości wokalne
>każ mu śpiewać stare piosenki w oryginalnym strojeniu
>gość nie daje sobie rady
>bądź na niego zły i wyrzuć go z zespołu
Użytkownicy przeglądający to forum: Ahrefs [Bot] i 4 gości