Postautor: widman » pn lis 21, 2022 10:41 am
U mnie to tak - kiedyś, za małolata katowałem do białości II. Na IV było parę momentów, ale nie młóciłem jej aż tak jak II. Jedynkę olewałem długi czas, bo byłem młody i miałem wywalone na bluesa. Co prawda dziś też nie jaram się bluesem, ale mam więcej furtek w głowie otwartych he he... Jednak takimi naprawdę ulubionymi przez lata stały się, wyewoluowały w głowie, Houses Of The Holy i Presence. Dziś jednak ta pierwsza, ją uznałbym za ulubioną, choć dlatego, że najczęściej wracam. Artystycznie polubiłem III, natomiast Physical Graffiti jakoś nigdy mnie nie brało - zdecydowanie jeden dysk by wystarczył.