rocka rolla to blues?? plyta z nalecialosciami bluesa, natomiast na pewno nie plyta bluesowa...zreszta wtedy hard rock byl pod jednym wielkim wplywem bluesa i psychodelii rockowej spod znaku king crimson np. pierwsze przeblyski wyzwolenia ciezkiej muzyki spod tych klimatow to sad wings natomiast plyta, ktora calkowicie uwolnila i zdefiniowala heavy metal na nastepne dziesieciolecia to stained class...zdecydowanie najbardziej miazdzaca pozycja metalowa lat 70tych, totalny odlot kompozycyjno-produkcyjno-wykonawczy. Halford wokalnie ustanowil poprzeczke tak wysoko, ze przez cale lata 80te ktos chcial mu dorownac i nikomu sie nie udalo, do tego odlotowe riffy i blyskotliwe solowki. To wszystko okraszone swietnymi bebnami a dodatkowo zagrane niezwykle agresywnie i ciezko. Priest byl wtedy jak maszyna, grali ultranowoczesnie ...wystarczy porownac Never say die Sabbath, ktore przy stained class czy killing machine brzmialo archaicznie. Priest grali wtedy w odrebnej lidze, w zasadzie nie bylo takiego zespolu, ich muzyka byla niezwykle energetyczna i intensywna.No to Syzygy zostały ci lata '70, jeśli Turbo nie lubisz, Ram it Down ci też chyba sie nie spodoba, bo to taki środek między Turbo a Painkiller, przebojowśc Turbo i szybkośc Painkillera, dla mnie jedna z gorszych płyt,ale i tak dobra. Point of Entry to z kolei środek między British Steel a SfV, mamy tu brzmienie BS i przebojowość SfV, płyta jest bardziej rockowa, moze hard-rockowa, motocyklowe refreny, fajny klimat, dla mnie jedna z lepszych.
Jeśli chodzi o lata '70, to może bym polecił Stained Class, płyta ma złożone utwory, ambitne bym powiedział, jest trudna w odbiorze, utwory są że tak powiem mroczne, powinna ci sie spodobac. Killing Machine przypomina British Steel strukturą utworów, ale jest lzejsza, bardziej rockowa. Sin After Sin z kolei jest najmniej metalową płytą JP(poza Rocką Rollą) wogóle, ja bardzo ją lubie, bo ma świetny klimat .
Rocka Rolla to blues ,nie ma tam nic z metalu ,ani nawet hard-rocka.
SWoD już znasz..myśle że spodoba ci sie po czasie,bo to jedna z ich najlepszych płyt.
Mój ranking na dziś wygląda tak
1.British Steel
2.Defenders of the Faith
3.Stained Class
4.Screaming for Vengeance
5.Sad Wings of Destiny
Te płyty są zdecydowanie najlepsze.
Jesli ktos chce poznac i zrozumiec Priest, to powinien rozpoczac od samego poczatku czyli Rocka Rolla i kontynuowac przez lata siedemdziesiate, wtedy pozna rzeczywiste znaczenie terminu "zespol progresywny". Kazda plyta Priest brzmi inaczej, kazda nastepna jest bardziej nowoczesna, kazda nastepna dysponuje unikalnym brzmieniem, pomimo, iz przez lata wspolpracowali z tym samym producentem.
Priest maja w swojej dyskografii plyty lepsze i gorsze, przelomowe dla muzyki rockowej jak i albumy, ktore nie posunely gatunku ani o krok do przodu. Priest zawsze sie zmienial ale zawsze nagrywal plyty metalowe.
Z gorszych albumow studyjnych Priest wymienic nalezy nijakie Point of Entry, niezdefiniowane muzycznie Rocka Rolla oraz eksperymentalne Turbo. Cala reszta to w mniejszym lub wiekszym stopniu plyty bardzo dobre, wielkie i genialne. Z tych bardzo dobrych mamy: przejsciowe sin after sin, przemyslane i trudne Demolition, reunionowe Angel of Retribution. Z kolej wielkie albumy to: przepowiadajace przyszlosc Sad Wings Of Destiny, mroczne i surowe Jugulator oraz nowoczesne Killing Machine. Czysty metalowy geniusz to z kolej: Stained Class, British Steel, Screaming for Vengeance, Defenders Of the Faith i Painkiller. Rowniez te ostatnie albumy z wyjatkiem Defenders byly przelomowymi dla muzyki rockowej. Stained Class jak napisalem powyzej zdefiniowal heavy metal, British Steel otworzyl muzyce metalowej drzwi do szerszej publicznosci, Screaming uczynil z wciaz niszowego metalu gatunek traktowany na rownych prawach z hard rockiem, bluesem etc. bowiem do tego czasu krytycy i tzw. szeroka publicznosc miala metal za muzyke muzycznych polanalfabetow. Painkiller natomiast w 12 lat po Stained Class niejako ustanowil standardy metalu na lata. Jest tym czym bylo Stained Class w latach 70tych. Dzis nie ma muzyka, ktory grajac metal twierdzilby, ze nie zna tego albumu lub, ze ten album nie wywarl na nim zadnego wrazenia. Painkiller to album, ktory inspiruje i nie przestanie inspirowac przez nastepne lata, album ktory wciaz brzmi swiezo i aktualnie...i chyba bedzie tak zawsze brzmiec...