Moderator: Administracja i Moderacja SanktuariuM
Mistrzu, nie wątpię że doskonale znasz albumy Sabbathów, zauważyłeś zatem że Iommi stosuje wiele nakładek (nie tych na palce ), których nie uświadczysz w materiale koncertowym. I nijak to na koncertach nie przeszkadza, a pięknie wzbogaca albumy. To samo z Queen. Paniał Wania?Myślę, że to zbyt daleko idące porównanie, bo jednak to czy zespół nagra wypieszczoną płytę ma daleko jednak mniejsze znaczenie niż to czy fachowiec dobrze położy mi płytki No i poza tym, pojęcie dobrze położonych płytek jest sprawą o wiele mniej względną niż odwalenie fuszerki przez muzyków na płycieZamów sobie fachowców do położenia płytek w łazience, z nadzieją że nie będziesz ich musiał za chwile zrywaćJa nigdzie nie mówię, że pochwalam fuszerkę, ale też nie widzę sensu, żeby zespół poprawiał coś w nieskończonośc tylko po to, żeby potem grać słabe koncerty. Bo w przypadku zespołów rockowych dla mnie to koncert pokazuje prawdziwą wartośc kapeli, sorry.tak album powinien być wypieszczony i wychuchany - wszystko ofkoz zależy od koncepcji, ale odpierdzielanie fuszerki jest poprostu kpiną.
No a tak swoją drogą, to widzę czemu ja najwyżej postawię Sabbath z Ozzym, a Ty czy SZG z Dio
Wykonania na "Reunion" się tak znacząco różnią się od studyjnych ? Ciekawe.. Chyba wiesz doskonale, że na pierwszych Sabbath muzyka była w zasadzie pozbawiona wielu ozdobników, które zaczęli dodawać tak gdzieś od 5. albumu. Tak czy siak też nie do końca uchwyciłeś to o co mi chodzi (chociaż faktycznie nie napisałem tego wyraźnie) - nie jestem jakimś ortodoksyjnym przeciwnikiem nakładek itp. wiadomo że można dopieścić jakieś partie czy coś, nawet numery typu "na płycie studyjnej mamy momenty z gitarą rytmiczną i solową grającymi jednocześnie a w zespole na koncertach gra jeden gitarzysta. Nie ma problemu, dlatego też napisałem, że:Mistrzu, nie wątpię że doskonale znasz albumy Sabbathów, zauważyłeś zatem że Iommi stosuje wiele nakładek (nie tych na palce ), których nie uświadczysz w materiale koncertowym. I nijak to na koncertach nie przeszkadza, a pięknie wzbogaca albumy. To samo z Queen. Paniał Wania?
Nie musi to być nuta w nutę jak na studyjnej płycie żeby było dobrze. Grunt, to żeby było dobrze, ergo żeby wokalista nie kaleczył swoich partii, gitarzysta dobrze odgrywał solówki (nawet jakby miał je lekko zmienić), sekcja rytmiczna dawała temu wszystkiemu podstawę. Jak wokalista nie potrafi nawet w 1/10 zaśpiewać jak na płycie studyjnej to po cholerę ma grać koncert ? Niech wtedy poprzestaną na działalności studyjnej i wszystko będzie git. Skoro nagrywasz płytę, to grając koncerty niejako weryfikujesz to co udało Ci się nagrać, konfrontujesz to z oczekiwaniami ludzi, lepiej chyba, żeby taka konfrontacja wypadła dla artysty pozytywnie.Zawsze żyłem w przekonaniu, że jeśli ktoś już decyduje się na granie koncertów, to lepiej żeby był w stanie dobrze, wiernie (choć z tym nie zawsze oczywiście) odegrać swój studyjny materiał, bo inaczej to płyta studyjna jest dla mnie trochę zwykłym mydleniem oczu.
Owszem, no i chyba to się wszystko nam ładnie zazębia, nie ? to w bluesie/stonerze/doomie mniej jest studyjnego wycyzelowania niż w heavy rocku/metalu , czyż nie ?Cenie Sabbs z Dio, Martinem i Hughesem wyżej, bo cenię heavy rock/metal nad blues/doom/stonner, co chyba łatwo ocenić po moim profilu na lans.fm, nie?
A jak tam Megadeth wypadło na Sonisphere ziomuś?Jak wokalista nie potrafi nawet w 1/10 zaśpiewać jak na płycie studyjnej to po cholerę ma grać koncert ? Niech wtedy poprzestaną na działalności studyjnej i wszystko będzie git. Skoro nagrywasz płytę, to grając koncerty niejako weryfikujesz to co udało Ci się nagrać, konfrontujesz to z oczekiwaniami ludzi, lepiej chyba, żeby taka konfrontacja wypadła dla artysty pozytywnie.
Jeszcze inna sprawa, w sumie faktycznie tutaj to nie padło dokładnie ale w największej mierze skupiamy się tutaj na wokalu, czy nie ? Bo to krytyka partii Dickinsona stała się punktem wyjścia do powyższej dyskusji. Więc pytam, skoro już zdecydowali się na takie linie wokalne z "górkami" no to rozumiem, że chciałbyś aby były dopieszczone itp. Pytanie co będzie jeśli pójdziesz na koncert i się okaże, że Dickinson ni uja sobie z tym nie radzi ? Rozumiem, że się nie powiesisz i dalej będziesz słuchał płyty (też bym tak zrobił ), ale uznasz że wszystko gitara ?
Niech Ci bedzieOwszem, no i chyba to się wszystko nam ładnie zazębia, nie ? to w bluesie/stonerze/doomie mniej jest studyjnego wycyzelowania niż w heavy rocku/metalu , czyż nie ?
Nigdzie. Ok, wycofuję "tylko", podmieniam na "głównie". I co, teraz lepiej? Skoro twierdzisz, że tak się lepiej dociera do fanów- poznajesz więcej zespołów na koncertach, niż dzięki płytom studyjnym?Poza tym, gdzie napisałem że tylko na koncertach ? Błagam Cię syzyg, jak już coś cytujesz i do czegoś się chcesz odnieść to przeczytaj to z 5 razy..
Nie. Brzmi dla mnie co najwyżej poprawnie. I dla mnie byłoby takim samym "oszustwem" porządny mastering TFF, jak porządny mastering Powerslava.Czy Dickinson nie odtworzył w miarę wiernie a już na pewno dobrze na "Live After Death" tego co zrobił na płycie studyjnej ? Gdzie tutaj oszustwo ?
Co za bzdura Fachowiec zwali Ci płytki- jesteś jedyną poszkodowaną osobą, jakie to ma znaczenie w szerszej skali? Wynająłeś partacza- cierp. Fachowiec zwali dźwięk- cały "świat" to słyszy. Jednym pasuje, ok. Ale część też marudzi. I nie ma na to żadnego wpływu, Ty na dobór fachowca masz.Myślę, że to zbyt daleko idące porównanie, bo jednak to czy zespół nagra wypieszczoną płytę ma daleko jednak mniejsze znaczenie niż to czy fachowiec dobrze położy mi płytki
Oczywiście bardzo dobrze , niestety Rudy w niektórych starych kawałkach nie wyrabiał, do czego już powoli przyzwyczaja... ale w "Head Crusher" dał radę ;] No i instrumentalnie perfekcja \m/A jak tam Megadeth wypadło na Sonisphere ziomuś?
Co za bzdura Fachowiec zwali Ci płytki- jesteś jedyną poszkodowaną osobą, jakie to ma znaczenie w szerszej skali? Wynająłeś partacza- cierp. Fachowiec zwali dźwięk- cały "świat" to słyszy. Jednym pasuje, ok. Ale część też marudzi. I nie ma na to żadnego wpływu, Ty na dobór fachowca masz.
I na tym zakończmy, bo bardzo górnolotnie zacząłeś to interpretować.Ty więcej wybaczasz, nie ma to dla Ciebie takiego znaczenia- lucky You Patrzysz na całokształt, nie czepiasz się detali, tak jak ja, nie drażnią Cię, nie przeszkadzają.
a Ty widziałeś drugą stronę medalu tylko- równie zabawne.W sumie trochę też źle to ująłem, mea culpa - jasne, że płyty studyjne są wizytówką zespołu, ale nie jedyną jakby to chciał widzieć Syzyg, bo to zabawne podejście.
Z dupy porównania wymyślacie (i ciągniecie ten wątek), to głupoty z tego wychodzą jak się spojrzy inaczejSyzyg, dajmy temu już spokój, bo teraz mnie położyłeś po prostu
zdrowieI na tym zakończmy, bo bardzo górnolotnie zacząłeś to interpretować.
Owszem. Po prostu jak widzisz - ja nie rozdzielę w przypadku takiego zespołu jak Maiden działalności studyjnej od koncertowej. W zasadzie tyle Amena Ty widziałeś drugą stronę medalu tylko- równie zabawne.
Każdy z nas popełnił ten sam błąd, widząc tylko własny czubek nosa i rozpatrując problem na własnym przykladzie
heheheJest i Borys, czekamy
No np. ja Gdzieś już nawet dziś o tym pisałem, zamierzam wytrzymać i odsłuchać płytkę po premierze.A ja mam takie małe pytanko. Czy ktoś oprócz mnie nie przesłuchał jeszcze tego albumu i czeka na premierę?
Jak dla mnie brzmienie Bruce'a na pierszym przesłuchaniu; takie jakies dziwne ale 10000 razy bardziej mi leży niż wycie z AMOLAD'aDickinson praktycznie w większości kawałków śpiewa tak jakby strasznie się męczył - porażka
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości