To po kolei....
Do Studio dotarłem po 19. Na scenie produkował się Avatar. Nie miałem okazji się przyjrzeć ani przysłuchać ponieważ czas ich występu spędziłem w kolejce do szatni. A jak grali ostatni numer to już przy barze buszowałem.
Szybkie piwko i idziemy sobie oglądać.
Stratovarius
Grali równo godzinę. Z minuty na minutę się rozkręcali. Kotipelto sobie leciutko wszystkie "górki" wyciąga. Ludziom się podobało. Gromkie "Stratovarius! Stratovarius!" po niemal każdym utworze tego najlepszym dowodem. Słychać było wszystko bardzo dobrze, tylko podczas jednego z utworów Lauri Porra miał jakieś kłopoty z basem. Takie supporty lubię. Miło spędzona godzina. I nawet jak ze sceny schodzili to miało się lekkie wrażenie niedosytu.....że krótko.
Helloween
Zaczęli zaraz przed 22:00. Jak Stratovariusa oglądałem sobie spod soundboardu, tak na dyniowatych wbiłem się pod scenę. I 2-3 minuty zanim muzycy pojawili się na scenie można było dostrzec spod barierek jak po korytarzu kręci się Weikath z papierosem. Zgasły światła, krótkie intro i jazda od razu. Jako pierwszy leci "Are You Metal?". Andi Deris jak zobaczył (albo usłyszał) co się dzieje pod sceną tak od pierwszego refrenu kierował mikrofon w stronę publiczności. Kompletnie bez żadnych przerw przywalili "Eagle Fly Free". Jak skończyli to dostali taki aplauz że Deris przez dłuższą chwilę nie mógł dojść do głosu. Zaczynał ze dwa razy coś mówić ale za każdym razem przerywała mu sala skandując "Helloween, Helloween!!!" Grosskopf podszedł do mikrofonu, zaczął klaskać i skandować "Audience, Audience!!!". Czyli początek podobał się jednym i drugim. Jak już Deris mógł coś powiedzieć to zagaił że zapytał by nas jak się dziś mamy ale wydaje mu się że w tej sytuacji byłoby to głupie pytanie
Gramy dalej. "March Of Time" po którym na scenie został sam Gerstner. Jego zgrabne solo było, jak się zaraz miało okazać, wstępem do "Where The Sinners Go". Jak już utwór grać skończyli Deris popatrzył na ludzi i zagaił "Don't wanna know" a cała sala odpowiedziała "Where the sinners go". Po chwili dołączył cały zespół i zagrali końcówkę utworu jeszcze raz. Bez zbędnych przerw i gadaniny zagrali trzy kolejne utwory czyli "Steel Tormentor", "I'm Alive" oraz nowego "You Stupid Mankind". W między czasie swoje 5 minut miał także Dani Löble. Chyba w ramach czasu na złapanie oddechu zaserwowali nam "Forever And One (Neverland)". W wersji akustycznej. Na scenie tylko Andi i Sascha. Siedli sobie na krzesełkach i grali. I całkiem im nieźle poszło. Następnie "A Handful Of Pain" czyli najmniej spodziewany utwór w całym zestawie. Ale wypadł naprawdę super. Potem Andi zaczął tłumaczyć skąd pomysł na następny utwór i zagrali "The Keeper's Medley" czyli 15 minutową kobyłę którą stanowi mix najciekawszych fragmentów utworów "Halloween", "Keeper Of The Seven Keys" oraz "The King for A 1000 Years". Cóż - osobiście bym wolał żeby zamiast kombinować zagrali jeden z tych utworów po prostu w całości. Ale nawet czasu nie było żeby się nad tym zbytnio zastanawiać po kolejny w kolejce był "I Want Out". Rozciągnięty do blisko 20 minut!!! Wszystko przez to że w środkowej części utwory Deris jeszcze raz sprawdzał publiczność. Musiał się oczywiście troszkę po przekomarzać. Po tym jak stwierdził że dzień wcześniej w Warszawie było bardzo głośno dostał porcję buczenia od publiczności. Oczywiście wiedział co robi. Głupio się uśmiechnął i zapytał "Did I say something wrong ?!?". W tym samym czasie za jego plecami stał Sascha i udawał że do niego "strzela". Potem zawody - kto śpiewa głośniej - dziewczyny czy chłopaki. Gasną światła, muzycy znikają. Pojawiają się po kilku chwilach i odpalają od razu "Future World". Też środkowa część utworu została przeznaczona na zabawę z publicznością. Pośpiewaliśmy sobie, Andi przedstawił zespół, mogliśmy się również dowiedzieć kto wokaliście wypija w autobusie jego "spanish red wine". Jako ostatni poleciał "Dr. Stein" podczas którego na scenie pojawiło się kilkunastu "doktorów". Zapalają się światła, ukłony uściski. Muzycy sprytnie wykorzystali zamieszanie na scenie i niemal błyskawicznie się z niej zmyli
To był mój trzeci raz z Helloween. Podobało mi się bardzo. Zresztą za każdym razem podoba mi się bardziej. Jak sobie coś przypomnę to oczywiście napiszę. Tylko nie wiem czy się Wam w ogóle to chce czytać
01. Are You Metal?
02. Eagle Fly Free
03. March Of Time
04. Where The Sinners Go
05. Steel Tormentor
06. I'm Alive
07. You Stupid Mankind
08. Forever And One (Neverland)
09. A Handful Of Pain
10. The Keeper's Medley
11. I Want Out
12. Future World
13. Dr. Stein