Raz żonę zabierasz a potem to sama się pyta kiedy jakis wyjazd na koncert. Znane z autopsji.
Ja moją zabrałem tak na AC/DC. Po 6 h czekania na koncert była już tak wkurwiona, że szok.
Ale barierki były
...już ze mną nie jeździ
Haha no to u mnie przeciwnie. Na tegoroczną trasę wymyśliłem 2xKrk, Berlin i Prage i zero protestów
Bo on jej nie wziął na koncert tylko na stanie w kolejce. Też bym się na niego wkur... jakby mi kazał stać 6 godzin pod stadionem
U nas to raczej żona wyszukuje koncerty, na które można by się przejść (a w zeszłym roku była na ich większej liczbie niż ja), a Maidenów obejrzymy w Tallinie, Krakowie i na Graspop (to też jej pomysł)
Nad drugim Krakowem jeszcze się zastanawiamy, ale skoro już tam będziemy, to pewnie dokupimy bilety na drugi dzień. Liczę, że będą dostępne do końca i będę mógł kupić nawet w czerwcu.
Oczywiście chętnie zabrałbym ze sobą małżonkę na IM, ale to nie jest możliwe. Taka muzyka ją nie interesuje. Musiałby występować Garou, Andrea Boccelli, Sandra, a z krajowego podwórka Carrantuohill.
Ta Sandra z Niemiec z lat 80tych? Sam chętnie bym poszedł (30 lat temu). To może najpierw idź z nią na coś dla niej, a potem... na Maidenów. Moja na szczęście zawsze słuchała odpowiedniej muzyki.
PS. I zaraz ktoś tu wpadnie i opier... za offtop o żonach