Tylko zagrane wolniej i z 5x mniejszym kopem.kochane autoplagiaciki:
https://www.youtube.com/watch?v=_y3o4okKXMU - Tame od 0:57
https://www.youtube.com/watch?v=dt8uqyirQvM - Parchment od 2:00
Moderator: Administracja i Moderacja SanktuariuM
Tylko zagrane wolniej i z 5x mniejszym kopem.kochane autoplagiaciki:
https://www.youtube.com/watch?v=_y3o4okKXMU - Tame od 0:57
https://www.youtube.com/watch?v=dt8uqyirQvM - Parchment od 2:00
Nie znasz się. To oznaka "progresu" oraz "dorosłości muzycznej"Tylko zagrane wolniej i z 5x mniejszym kopem.kochane autoplagiaciki:
https://www.youtube.com/watch?v=_y3o4okKXMU - Tame od 0:57
https://www.youtube.com/watch?v=dt8uqyirQvM - Parchment od 2:00
Nowocześniej, dojrzalej i bardziej progresywnie.Nie znasz się. To oznaka "progresu" oraz "dorosłości muzycznej"Tylko zagrane wolniej i z 5x mniejszym kopem.kochane autoplagiaciki:
https://www.youtube.com/watch?v=_y3o4okKXMU - Tame od 0:57
https://www.youtube.com/watch?v=dt8uqyirQvM - Parchment od 2:00
W metalu to często są synonimy na jedno słowo - "gorzej"Nowocześniej, dojrzalej i bardziej progresywnie.Nie znasz się. To oznaka "progresu" oraz "dorosłości muzycznej"
Tylko zagrane wolniej i z 5x mniejszym kopem.
Tak bywa bowiem rock i metal mają swoje ograniczenia i nie ma mowy aby czegoś nie powtórzyć, kiedy się nagrywa płyty od ponad 40 lat. Takie 13 Black Sabbath - tam jest sporo autoplagiatów, nawet ostatnio jej słuchałem. Już o AC/DC nie wspomnę, niejednokrotnie miałem problem z przypisaniem konkretnego utworu do określonej płyty. Co do IM, takie auto-cytownie już się u nich pojawiło w 1984, niemniej w tamtym okresie to były niuanse. Na ostatnich płytach nawiązania do motywów z poprzednich płyt są zbyt częste i zbyt oczywiste. Zabrakło konstruktywnej krytyki i selekcji.Gwoli ścisłości - autoplagiaciki to rzecz charakterystyczna dla zdecydowanej większości metalowych i około metalowych kapel (działających co najmniej ze dwie/trzy dekady). W takim Slayerku Megadeth, Overkillku, Kreatorku, Destruction - gdybyśmy "rozebrali" ich ostatnie płytki (tak jak "rozbieramy" Senjutsu) to aż roi się od plagiatów. Tak przez nas wszystkich wychwalane i cenione "Firepower" JP czy ostatni Saxon - przeca tam plagiat na plagiacie - a jednak to rzeczy co najmniej bardzo dobre. O kapelach black i death aż strach tu wspominać - co płyta, to te same zagrywki, riffy tip-top podobne, wsio na jedno kopyto - a feee! A Floydzi? Co płyta, to same autoplagiaty! Włącznie z ostatnim solo w ich nowej, "ukraińskiej" pieśni. Od lat takie samo męczenie buły... I tak można by tu wymieniać w nieskończoność, przywołując setki uznanych załóg.
Ale, hugo tam z autoplagiacikami... Wracając do tematu głównego: ważne, że przy tym Pergaminie od czasu do czasu mam ciary
Wiesz co? Może sam zluzuj. Każdy ma swoje zdanie. Ja wyrażam własne i nic komu do tego. Ty czasem przyłazisz gadać do kibla i seryjnie trujesz tam jaka to Somewhere in Time marna płyta i jakoś nikt stamtąd nie kazał nikomu luzować w podskokach.
No ale hola hola... rozrózniajmy granie na pełnej świni od kopiowania tych samych riffów, zagrywek, czy melodii. To inna innośćJak dla mnie "Firepower" to taki "Painkiller" Part Two. Ale oczywiście to nie żaden zarzut. Po prostu ostatnie dziełko JP sprawiło mi taką radochę, jak obsłuchiwanie "Painkillera" w 1990 r. To dla mnie podobne płyty (energia, melodie, riffy).
Ja nie rozbieram wałków na czynniki pierwsze, nie analizuję tak dokładnie jak niektórzy z Was.
Sea of Madness zdecydowanie najlepszy z wymienionych numerów. Pozostałe starocie to rzeczywiście średnie numery, ale zwróć uwagę, że zestawiasz numery z lat 80tych, które są raczej powszechnie uważane za te słabsze z nowymi, które są uważane za najlepsze na płycie Z tych nowych najciekawsze jest dla mnie Senjutsu - bo to coś innego.Racja Pierre.
Trudno jednak pojąć, że The Parchment, Senjutsu czy Hell on Earth to dużo gorsze pieśni od dajmy na to Losfer Words (Big 'Orra), Back in the Village, Sea of Madness czy chociażby Heaven Can Wait.
Ale to już można porównywać utwory z przed 40 lat do dzisiejszych?Sea of Madness zdecydowanie najlepszy z wymienionych numerów. Pozostałe starocie to rzeczywiście średnie numery, ale zwróć uwagę, że zestawiasz numery z lat 80tych, które są raczej powszechnie uważane za te słabsze z nowymi, które są uważane za najlepsze na płycie Z tych nowych najciekawsze jest dla mnie Senjutsu - bo to coś innego.Racja Pierre.
Trudno jednak pojąć, że The Parchment, Senjutsu czy Hell on Earth to dużo gorsze pieśni od dajmy na to Losfer Words (Big 'Orra), Back in the Village, Sea of Madness czy chociażby Heaven Can Wait.
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość